top of page

 

 

 

 

 

 

Piotr Hildt

Przemiany teatru ostatniego półwiecza
a krytyka

 

 

 

Tradycję polskiego teatru formułowały kolejne generacje reżyserów teatralnych, im zaś bacznym spojrzeniem przyglądały się kolejne pokolenia krytyków. Tłem dla "teatrocaołkształtu" były wydarzenia polityczne, szczególnie te w 1968 i 1989 r., które znacząco wpłynęły zarówno na przemiany życia społeczno-kulturalnego, jak i na obsady dyrekcyjne najważniejszych scen w kraju/

Źródeł "nowego teatru" w Polsce należy się upatrywać w latach 1968-69, kiedy do głosu doszło nowe pokolenie reżyserów formujące szyki własnych teatrów autorskich. Pokolenie pozostające żywym niejako wyznacznikiem krwioobiegu dzisiejszego teatru. Za najbardziej obiecujących artystów Jerzy Koenig uznał wtedy Jerzego Grzegorzewskiego - którego wielu określa jako największego wizjonera polskiej sceny teatralnej; Izabelę Cywińską - która jest do dziś aktywną komentatorką życia teatralnego; ciągle również aktywnego zawodowo Macieja Prusa. W grupie tzw. Młodych Zdolnych był również nieżyjący już Bogdan Hussakowski, którego syn ukończył niedawno studia reżyserskie w Warszawie. Nie sposób jednak mówić w obecnym teatrze o postaci Helmuta Kajzara.

Choć formacja Młodozdolnych szybko uległa jako "pojęcie" próbie czasu - artyści nie przepadają bowiem za grupowaniem we wspólnoty - hasło wryło się w pamięć polskiego teatru za sprawą autora, który był legendą warszawskiej akademii teatralnej, wybitnym recenzentem i naczelnym dwutygodnika TEATR.

Trudno nie pisać o dzisiejszym teatrze bez świadomości późniejszych przemian pokoleniowych, jakie przyniosły ostatnia lata poprzedniego wieku: zawsze przecież teatr będzie stary i nowy! - można by zawołać za Janem Kłossowiczem. U schyłku dwudziestego wieku pożegnano stary teatr - ten w najogólniejszym ujęciu dwudziestowieczny, ukształtowany przez tradycje powojenne. Przestano wówczas patrzeć na sztukę reżyserii wierną dramatowi jako cnotę. Przestano widzieć też w krytyce teatralnej konieczność dotykania wielorakich sensów historycznokulturowych.

Dzieje najnowszego teatru wyznaczył wkrótce tak zwany Przewrót Styczniowy oparty na debiutanckich spektaklach Krzysztofa Warlikowskiego i Grzegorza Jarzyny, chwalonych, a nawet popychanych na łamach krytyki przez Romana Pawłowskiego czy Piotra Gruszczyńskiego. Nadeszły zupełnie nowe tematy, pojawiła się nowa stylistyka, inne było też tło czysto polityczne.

Okolice roku dwutysięcznego to w polskim teatrze czas mnożenia haseł: <brutaliści, ojcobójcy, młodsi, zdolniejsi, przedstawiciele pokolenia porno>, oraz czas przedefiniowania ról pokoleniowych. Do Polski po-peerelowskiej bez problemu zaczęła docierać literatura zachodnia, kształtowała się nowa wolnorynkowa sytuacja ekonomiczna. Mająca wpływ raczej na wzrost zamożności. Szlaki nowej krytyki przetarli Tomasz Plata (dziś prorektor AT) i Łukasz Drewniak (autor "Kołonotatnika"), którzy zastąpili na łamach - jeszcze prasy, a już internetu - pokolenie Stefana Treugutta, Andrzeja Wanata i Józefa Kelery. Zmianie uległ sam profil pisania o sztuce teatru, wyrosły już nie z badań literackich, a z dziennikarstwa czy nowoczesnej filozofii. W Warszawie po incydencie sprzed Teatru Ateneum do głosu zaczął dochodzić również Paweł Sztarbowski, współpracownik Pawła Łysaka. 

Najświeższe szlaki w naukowym opisie teatru współczesnego wyznaczają dziś badacze krakowskiej teatrologii, pośród której na uwagę zasługują Marcin Kościelniak czy Olga Śmiechowicz. Być może ustabilizowanie artystycznych postaw postteatralnych przyniesie wkrótce nowy rodzaj dziennikarstwa teatralnego łączącego wiedzę naukową ze znakomitym piórem pisarskim: najmłodsi, czyli Szymon Spichalski, Szymon Kazimierczak czy Stanisław Godlewski dają tego przykład.

bottom of page